poniedziałek, 25 października 2010

Wsparcie!

Myśli rozproszone przez cały kryształ wspomnień. Długo wybierane marzenia ukierunkowuja mnie, pomagają, utrzymują w przekonaniu, że warto dokonywać przedsięwzięć.
w okół mnie pojawiające się szmery i dżwięki muzyki komponują w głowie jakiś krajobraz. Już nie potrafię ich wymazać, nie mogę powstrzymać tych myśli, jestem już daleko za Morzem Adriatyckim, kiedy nagle... BUDZIK... Kolejny sen przerwany, kolejna przygoda nie dokończona, kolejny szary dzień.
Jak długo trzeba czekać na realizację swoich wytworzonych myśli? Kiedykolwiek powiem sobie jestem spełniona?
Nie warto czekać, nie można gasić w sobie pozytywnych uczuć! Marsz do przodu! Walcz! Im więcej prób tym wieksze prawdopodobieństwo szansy... Zacznijmy od czeogoś małego, niewielkiego a skończymy na szczycie góry marzeń, gdzie czeka sielnka i radość... Chodż tam ze mną, podążaj pomalutku spacerkiem trzymając moją dłoń...

niedziela, 18 lipca 2010

Postanawiam że...

Postanowienia to pocieszenie, wsparcie własnego sumienia, które jakby z zaskoczenia atakuje nasz umysł.
Można kolejno wyliczać - postanowienie poprawy, postanowienie bycia lepszym, postanowienie bycia mądrzejszym. Zawsze zakładamy, że będzie poprawa, a gdy jej nie otrzymujemy pojawiają się kolejne postanowienia, na których zrealizowanie zostaje coraz mniej czasu.
Lenistwo to nasz główny wróg, który osacza umysł, sprawia że usprawiedliwiamy swoje złe przyzwyczajenia.Czas kiedy powinniśmy realizować własną Poprawę poświęcamy wymówką, które są błahe, aczkolwiek przetwarzając dane nasz mózg uzyskuje informację o załamaniu, o tym że ponownie popełniamy błędy.
Łatwo zauważyć, że Postanowienia nie są warte uwagi, lecz czyny. Zastanówmy się czy nie lepiej przejść do działania, podjąć ryzyko niż zastanawiać się i planować a później załamywać się, że nie wypełniamy własnych planów.

środa, 21 kwietnia 2010

Myśl

Noc zastała nas jak niespodziewany deszcz w upalne dni. Oczekując na wzrost napięcia i uroczych słów zastał mnie koniec spotkania. Teraz nie wiem co mam czuć, nie usłyszałam oczekujących rozwiązań, nie mam pojęcia o jego uczuciach.
Rozmowa różni się od subtelnych spojrzeń i miłych uśmieszków przerywanych kilkoma słowami, chcąc poznać kogoś nie znaczy dobrze czuć się w jego towarzystwie.
Wracam do domu, jest ciepła noc, wiatr lekko dmucha mi w twarz niestarannie układając mi włosy. Zastanawiam się nad sensem tego spotkania, próbuję doszukać się choć jednego zobowiązującego zdania, ale w swoich myślach odczytuję spór serca z rozumem. Zastanawiam się czy dać mu jeszcze jedną szansę, spotkać się aby... a właśnie dlaczego? Żeby mógł mnie namawiać na seks? czy też nie chce mieć wyrzutów sumienia, chce nie żałować swojej decyzji...? a może jednak coś nas łączy? Zdaję sobie po chwili sprawę o nim, przecież też ma coś do powiedzenia... Co za zimna ze mnie egoistka, przecież nie mogę mu dawać złudnych nadziei, powinien poszukać sobie kogoś innego, kogoś kto myśli tak jak on o przyziemnych sprawach sprawiających życie nudnym...

sobota, 27 marca 2010

nauka

W przekonaniu że wiruje świat, a ja w nim napotykam się na mnóstwo oszczerstw postanowiłam zmienić chociaż małą jego część... Jak wiele trzeba zrobić żeby wykonać jakąś zmianę? odpowiedź jest prosta, niewiele. Czasem wystarczy uśmiech, pomocna dłoń. Jednak chce tu udowodnić, że warto robić jakieś większe czyny. Mam tu na myśli naukę. Wiele trzeba wysiłku i postanowień, aby dotrzeć do szczytu, żeby nauczyć się wiele...
Jest wiadome, iż człowiek uczy się całe życie... Jednak będąc w podeszłym wieku i stojąc przed lustrem nie powiem sobie "mogłam mieć o wiele więcej", bo gdy teraz się postaram, usiądę nad książką czy napiszę jakąś notatkę to przyczynię się do zmiany.
Zmiana ta jest na gruncie mojego umysłu, któremu dostarczam kolejnej informacji, która poszerzy moją wiedzę a przez to moją wyobraźnię co z kolei prowadzi pewnego rodzaju innowacji... Nowość w moim umyśle będzie wykorzystywana w życiu nie po to żeby kraść czy oszukiwać, wykorzystam ją, sprzedam innym osobą, pomogę im zmienić swój umysł i dostarczyć im korzystnych wiadomości, które pomogą w rozwiązaniu problemu czy nawet w jakieś drobnej sprawie, ale zawsze będę żyła z myślą, że nie uczę się na darmo, bo każda informacja może być przeze mnie sprzedana za wielki sukces...

wtorek, 23 marca 2010

Problem...

Na ścieżce wiosennych przygód napotyka mnie ciągłe upokorzenie. Widać nie tak jak powinnam nadaję się do swojego życia.
Ciągły niepokój ogarnia mój organizm, a natłok wrażeń i problemów utwierdza mnie w swoim złym działaniu. Nie ważne na ile potrafię, nie ważne ile mogę, dla innych robię za mało. Niewiele znaczę dla najbliższych, według nich jestem przedmiotem, sługą... Ci którzy mi towarzyszą oceniają i podliczają ile zrobiłam a ile nie, co było pożyteczne a co nie... Ile się dla nich robi jest porównywane z tym co oni robią dla mnie..
Z wyliczeń zawsze wychodzi że to ja robię najmniej, że jestem najgorsza a co do tego leniwa. Nie jest doceniana moja praca w żadnym najmniejszy aspekcie, nigdzie nie widać mojego wkładu.
Czy warto się w takim układzie starać?
Nie odczuwa się takiej potrzeby, kiedy ktoś najbliższy potrafi tylko ranić i krzywdzić - potrafi tylko dostrzegać swój wkład... Jak więc zacząć żyć lepiej, kiedy w innych oczach zawsze jest źle?
Jeśli staram się bardziej to i tak staram się mniej niż ten drugi... Jak odzyskać sens, kiedy wiem że i tak jest ktoś lepszy...?

piątek, 12 lutego 2010

Wyobraźnia

Znów nudne popołudnie, wiosna niby taka wspaniała a ja czuję się jakoś zwyczajnie... Miłości nie szukam, uważam, że sama do mnie przyjdzie; nauka? Może poczekać... Powrót do domu? Nie chce mi się stać na przystanku. Wymagam od siebie wiele, ale nie potrafię tego zrealizować. Najlepszym rzeczą, którą posiadam jest wyobraźnia.
Tak właśnie siedząc na ławce przy szkole próbuje przenieść się w inny świat, płomienie słońca padają na moją twarz bardzo silnie ogrzewając moją skórę. Nagle jakiś cień zasłania mi niebo i przerywa moje myśli! Nienawidzę tego! Jak ktoś może w tak bezczelny sposób przerywać mój talent marzeń...
Spojrzałam na tę postać i ku mojemu zdziwieniu nie wybuchłam frustracją i gniewem... Jego uśmiech i wesołe oczy zawładnęły moją wyobraźnią na dłuższy czas. Nie wiedziałam co do niego mówiłam, ani nawet jak miał na imię, te promienne oczy i wesoła twarz pozostały na zawsze w moich książkach wyobrażeń....

czwartek, 7 stycznia 2010

Blog roku 2009

http://www.blogroku.pl/alanka00,gwb7l,blog.html