czwartek, 26 listopada 2009

Pretensje...

Ciągle słyszę podpowiedzi jak mam żyć, co powinnam a co nie. Jak decydować o własnym życiu, kiedy jest ono realizowane przez "przyjacielskie" Ci osoby? Własne zdanie zostaje uznane za złe, gdyż bardziej "doświadczeni życiem" lepiej wiedzą co chcesz robić i jak.
Nasuwa mi się myśl tylko nie wiem czy mogę ją powiedzieć, bo przecież moja myśl jest niedojrzała, chcę wyrazić własne zdanie, ale ono nie może być moje, przecież opinia innych jest ważniejsza - mądrzejsza...
Przytul mnie i powiedz, że mogę żyć swoim życiem. Ile mam wycierpieć żeby wiedzieć, że potrafię podjąć własną decyzję? Moje zmiany dokonują się za pośrednictwem innych, moje życie ulega de terminacji obcych, przeciwne mi poglądy muszą być przeze mnie popierane bo są słuszne..
Ścieżka, którą Idę będzie wybierana moimi decyzjami, nie ważne co inni sądzą, ile mają pieniędzy, jak żyją, co mówią... Ja mam własne życie...

czwartek, 19 listopada 2009

Refleksje

Deszcz uderza w szyby z coraz większą siłą. Wiatr coraz mocniej kołysze drzewami, a ja spokojnie siedzę w oknie i snuję plany na przyszłość. Hałas nie pomaga a do tego ten strach przed sprawdzianem. Zamiast nauki zastanawiam się jak ułożyć sobie życie... Co tak naprawdę jest w nim najważniejsze? Rodzice twierdzą, że szkoła; babcia, że zdrowie. Uważam że to wszystko można skumulować w jednym wyrazie: SZCZĘŚCIE!
Ludzie biegnący teraz pod parasolami, śpieszący się do domu pragną zastać tam spokój. Obawiają się kolejnych problemów, rozterek i wybryków swoich dzieci. Co tak naprawdę jest ich szczęściem? Mąż siedzący z piwem przed telewizją? Dzieci przynoszące ogrom problemów? Rodzice wiecznie narzekający i wytykający błędy? Praca za marne grosze?
Można w takim życiu poszukać przyjemności a nie szczęścia. Atutem jest zdrowie i siły, które muszą wystarczyć na pokonanie kolejnego problemu. Marzenia często przynoszą ulgę i pocieszenie. Kiedy nie ma obok przyjaciół, miłości i wsparcia to nawet optymizm i wiara nie wystarczą. Potrzeb w życiu jest tak wiele jak wiele jest pomysłów.
Nie ma przepisu na życie, nie ma recepty na szczęście, ale jest moc która potrafi go odnaleźć! Wielka miłość i wiara w ludzi na pewno pomaga... ale wiary w siebie i mocnej motywacji nikt nie zastąpi i po prostu trzeba w niej trwać bez względu na opinie. Każdy problem można rozwiązać, do każdej winy trzeba się przyznać i wierzyć w szczęście, które może jeszcze krąży gdzieś daleką ścieżką w labiryncie, ale odnajdzie Cię jeśli tego naprawdę chcesz!

wtorek, 17 listopada 2009

Fortepian???

Fortepian gra lekką melodie... Zza okna słychać szelest spadających liści z drzewa. Głosy docierające do moich uszu są niczym ukojenie, pragnienie odkrycia czegoś nowego.
Świat jest skołatany szeregiem kłamstw, oszustw i win. Osobiście przyznaję, że się do tego przyczyniłam. Jak można żyć zgodnie z zasadami ciągle je łamiąc. Te szmery, śpiewy, gwizdy to tylko szukanie oczyszczenia. Szukam ukojenia, gdzie to tylko możliwe, a możliwe jest wybaczenie? jak dużo może unieść nasza dusza? dlaczego zbiera się w niej tak wiele win? czy potrafimy żyć przy ustalonych zasadach i znakach?
Trud to nie pokonywanie czegoś, jest to byt, często znaczący o niemocy. Kiedy wymyka mi się świat spod kontroli to nie mówię, że stawie mu czoła. Dlaczego mam też kłamać samą siebie... Świat to zbyt wielkie słowa dla mnie. Nie potrafię zmierzyć się sama ze sobą, a próbuję podbić świat. Uczucie oszukania samej siebie to nie dowód na słabość to próba przekonania mojej duszy o braku wyrzutów, o ich wyciszaniu. Ciężko jest żyć z myślą, że się kogoś krzywdzi lub kłamie, a tej osobie z wyrzutami i pretensjami jest najgorzej. Czuje zdobytą klęskę - drzewo bez korzeni, wiatr bez podmuchu.
Zapomina się miłe rzeczy, te najgorsze zawsze pozostają i przychodzą gnębić Cię za twoje grzechy. Dlaczego najgorzej jest podjąć decyzje? Brak wiary, brak zrozumienia, brak miłości, brak człowieka...

wtorek, 10 listopada 2009

Cichy szept

Szept odzwierciedla coś co chcemy ukryć. Zniżamy głos jakby dźwięk wydawany z ust zlewał się z podmuchem wiatru.
- Powiesz mi wreszcie o co ci chodziło? Wydaje mi się, że coś przede mną ukrywasz... Nie chcesz być ze mną a jednak czuje, że wciąż mnie kochasz...

- Widzisz... nie można wszystkiego wyjaśnić. Przestałam sobie ufać.
- ciężko się z Tobą rozmawia.

Podeszła do niego jakby natchniona. Jej usta próbowały wykrzyczeć wiele słów, miały tak wiele do powiedzenia, a jednak milczały. Twarz blada jak zawsze, nagle zarumieniła się. Z obserwacji wnioskuję, że musiała się czegoś wstydzić, ale miłość jaką żywiła do niego nie mogła być ukryta. Kochać można tylko za bardzo albo w ogóle. Oboje wiedzieli... oboje chcieli... Tylko ich szept nie został jeszcze usłyszany, wiatr niesie go gdzieś daleko, ale wkrótce dotrze do nich. Ucho usłyszy to co chce, "miłość nie szuka poklasku".
- przepraszam.
odparła.
- ja również.

poniedziałek, 9 listopada 2009

s a m o t n o ś ć

Cztery ściany, pusty pokój, brak drugiej osoby... To tylko stereotyp. To nie tak wygląda. Kiedy zamkniemy się w czterech ścianach to oznaka odizolowania, braku chęci przebywania z innymi. Często jest tak że pomimo nie chęci, braku zaufanie, smutnej minie, uciekamy gdzieś przez piękną łąkę szukając szczęścia. Nasze myśli są wówczas zbawieniem - piękny krajobraz i nadzieja, nadzieja, że za chwilkę dobiegnie się w to idealne miejsce gdzie będzie czekał ktoś kto cię rozumie bez słów, bez dodatkowych gestów.
Samotnym jest się wśród ludzi. W tłoku rozmów szukamy tego który powie coś do nas a słyszymy tylko głuchość. Cisza w naszej głowie pomimo gwaru, samotność wśród tłoku.
Nie nauczę się kochać, nie nauczę się ufać i zawsze będę samotna. Nie mów do mnie że się mylę, skoro z ciebie rezygnuję, robię to żeby zaznać spokoju. Niczego tak moja postać nie oczekuje od życia jak ukojenia, jak szukania miłości wśród tych co mnie nie znają. Dlaczego ciężko zrozumieć to co jest najłatwiejsze, po co pytamy o drogę mając w ręku mapę. Dlaczego tak bardzo chcesz być ze mną skoro cię ranię.
Trudno jest zawsze, kiedy patrzę do lustra widzę obojętną mi osobę. Nie chce być tym kim jestem...

wtorek, 3 listopada 2009

Decyzja...

Takie są czasem decyzje. Tak czasem trzeba postąpić, żeby nie krzywdzić kogoś bardziej. Trzeba go skrzywdzić raz żeby nie cierpiał całe życie.

- Dlaczego to zrobiłaś?? nie czujesz się temu winna?? jak sobie to wyobrażasz??
- Myślisz, że tak łatwo odpowedzieć??
- Skoro tak szybko podjęłaś decyzje, tak poprostu mnie zostawiłaś... zachowałaś się nie w porządku.Może całe te 3 lata były oszustwem? Jesteś wredną jędzą. skrzywdziłaś nie tylko mnie, ale całe moje życie.

- masz racje. masz wielką przeklętą racje. Jest mi okropnie wstyd! Mam straszne wyrzuty sumienia. Powinnam to zrobić wcześniej, ale nie mogłam. BAłam sie... cały czas o Tobie myślałam. Nie chce żebyś mnie uważał za kogoś kto cię skrzywdził. Chce być dla ciebie zwykłą dziewczyną. Nie miej o mnie złego zdania.
tak wiem, jak śmie od ciebie czegokolwiek rządać...

pochyliła głowe jakby cały świat się zawalił. Wie że postąpiła żle. łzy powoli spływały jej po policzkasz. decyzja ta jest słuszna, ale tylko dla niej. zawsze myśli tylko o sobie, myśli że jej uczucia są ważniejsze..
On nie rozumie jej decyzji, bo nadal ją kocha, nadal ma nadzieje że ona wróci.

- powiedz mi tylko jedno. Dlaczego to zrobiłaś. Dobrze wiem że nie da się poprostu tak odkochać. Albo się kogoś kocha albo nie.
- widocznie to było to drugie... wybacz...

poniedziałek, 2 listopada 2009

koszmar czy jawa???

Natarczywy dżwięk zza ściany, jakby ktoś oglądał telewizję i próbował zagłuszyć to co ma za chwilę nastąpić... moje obawy są coraz gorsze. Wiem, że za chwile może stać się coś strasznego, coś z czego nie zdaje sobie sprawy a jednak wiem, że to bedzie tak okrutne i dodkliwe jak wyrwana rana, jak wbice szkieletu prosto w moje małe dziecięce serduszko.
Słyszę kroki zbliżające się do mojego małego zielonego pokoiku, który tak ładnie został wystrojony przez rodziców, teraz wydaje się pułapką bez wyjścia. Moja dziecięca wyobrazinia nie rozumie, ale wie że bedzie skrzywdzona.
Ta noc wydaje sie taka długa. Postać doszła już do moich drzwi. To co się za chwile stanie będzie koszmarem na całe życie, będzie mnie dręczyć i niepokoić w każdej trudnej sytuacji.
Postać zbliża się do mnie, a ja sparaliżowana strachem nadal z zamkniętymi oczami leżę w łóżku mając nadzieję, że los się odwróci. Ciemność przysłania jego twarz , ale ja dobrze wiem kto to jest, wiem ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dżwięku. Nie zrobie nic bo oprócz mnie jest w domu tylko ten mężczyzna. Kładzie się obok mnie. Wiem co się zaraz stanie, wiem choc nie zdaję sobie z tego sprawy, mam 8 lat i nie jestem świadoma jego posunięć. Ręka mężczyzny powoli przesuwa się pod moją bluzką, a łzy powolutku spływają po moich policzkach nie zauważone przez nikogo. Ręka wsuwa się pod moją piżamę, dochodzi tam gdzie kaleczy moją duszę, rani mój byt i niewinność. Bronię się jak mogę i wygrywam. W końcu człowiek ten daje za wygraną i odchodzi, odchodzi lecz pozostaje rana i ból...