czwartek, 19 listopada 2009

Refleksje

Deszcz uderza w szyby z coraz większą siłą. Wiatr coraz mocniej kołysze drzewami, a ja spokojnie siedzę w oknie i snuję plany na przyszłość. Hałas nie pomaga a do tego ten strach przed sprawdzianem. Zamiast nauki zastanawiam się jak ułożyć sobie życie... Co tak naprawdę jest w nim najważniejsze? Rodzice twierdzą, że szkoła; babcia, że zdrowie. Uważam że to wszystko można skumulować w jednym wyrazie: SZCZĘŚCIE!
Ludzie biegnący teraz pod parasolami, śpieszący się do domu pragną zastać tam spokój. Obawiają się kolejnych problemów, rozterek i wybryków swoich dzieci. Co tak naprawdę jest ich szczęściem? Mąż siedzący z piwem przed telewizją? Dzieci przynoszące ogrom problemów? Rodzice wiecznie narzekający i wytykający błędy? Praca za marne grosze?
Można w takim życiu poszukać przyjemności a nie szczęścia. Atutem jest zdrowie i siły, które muszą wystarczyć na pokonanie kolejnego problemu. Marzenia często przynoszą ulgę i pocieszenie. Kiedy nie ma obok przyjaciół, miłości i wsparcia to nawet optymizm i wiara nie wystarczą. Potrzeb w życiu jest tak wiele jak wiele jest pomysłów.
Nie ma przepisu na życie, nie ma recepty na szczęście, ale jest moc która potrafi go odnaleźć! Wielka miłość i wiara w ludzi na pewno pomaga... ale wiary w siebie i mocnej motywacji nikt nie zastąpi i po prostu trzeba w niej trwać bez względu na opinie. Każdy problem można rozwiązać, do każdej winy trzeba się przyznać i wierzyć w szczęście, które może jeszcze krąży gdzieś daleką ścieżką w labiryncie, ale odnajdzie Cię jeśli tego naprawdę chcesz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz