poniedziałek, 2 listopada 2009

koszmar czy jawa???

Natarczywy dżwięk zza ściany, jakby ktoś oglądał telewizję i próbował zagłuszyć to co ma za chwilę nastąpić... moje obawy są coraz gorsze. Wiem, że za chwile może stać się coś strasznego, coś z czego nie zdaje sobie sprawy a jednak wiem, że to bedzie tak okrutne i dodkliwe jak wyrwana rana, jak wbice szkieletu prosto w moje małe dziecięce serduszko.
Słyszę kroki zbliżające się do mojego małego zielonego pokoiku, który tak ładnie został wystrojony przez rodziców, teraz wydaje się pułapką bez wyjścia. Moja dziecięca wyobrazinia nie rozumie, ale wie że bedzie skrzywdzona.
Ta noc wydaje sie taka długa. Postać doszła już do moich drzwi. To co się za chwile stanie będzie koszmarem na całe życie, będzie mnie dręczyć i niepokoić w każdej trudnej sytuacji.
Postać zbliża się do mnie, a ja sparaliżowana strachem nadal z zamkniętymi oczami leżę w łóżku mając nadzieję, że los się odwróci. Ciemność przysłania jego twarz , ale ja dobrze wiem kto to jest, wiem ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dżwięku. Nie zrobie nic bo oprócz mnie jest w domu tylko ten mężczyzna. Kładzie się obok mnie. Wiem co się zaraz stanie, wiem choc nie zdaję sobie z tego sprawy, mam 8 lat i nie jestem świadoma jego posunięć. Ręka mężczyzny powoli przesuwa się pod moją bluzką, a łzy powolutku spływają po moich policzkach nie zauważone przez nikogo. Ręka wsuwa się pod moją piżamę, dochodzi tam gdzie kaleczy moją duszę, rani mój byt i niewinność. Bronię się jak mogę i wygrywam. W końcu człowiek ten daje za wygraną i odchodzi, odchodzi lecz pozostaje rana i ból...